DOCENIAMY SWOJE

Konsumenci coraz chętniej sięgają po produkty wyprodukowane z krajowych surowców. Trend ten przybiera na sile. Nic więc dziwnego, że zagraniczne firmy wykorzystują atut rodzimego pochodzenia w reklamach swoich produktów. Trend lokalności i polskości wiąże się z poziomem rozwoju gospodarki i kształtowaniem się rynku. Lokalny patriotyzm, zainteresowanie regionalną produkcją, większa świadomość pochodzenia produktu, postawienie na jakość i indywidualność to wszystko oznaki zwiększającej się świadomości konsumentów.

Nieprzemijająca moda na domowe gotowanie wręcz nabiera rozmachu. Potrawy przygotowywane samodzielnie, bez korzystania z półproduktów stają się coraz bardziej popularne. Szukamy wyzwań smakowych, nowych produktów charakteryzujących się oryginalnością, świeżością oraz wspomnieniem zapachu rodzinnego domu.

Po latach zachwytu nad tym, co zachodnie, zadowalania się masową i tanią produkcją polski konsument zaczął życzliwie spoglądać na to, co bliskie, lokalne i swojskie. Jest gotów płacić za wartość dodaną, jaką rodzime produkty i marki dla niego niosą. Tego typu podejście charakteryzuje dojrzałe rynki, na których patriotyzm lokalny jest trendem dominującym (vide Francja, Niemcy czy Wielka Brytania). Idzie za tym – szczególnie w grupie Millenialsów – element autokreacji.

Polski klient widzi, że krajowe produkty są często lepsze od zagranicznych. I świadomie dokonuje wyboru… Aspekt polskości najlepiej wykorzystały zagraniczne sieci handlowe, które oparły swoje kampanie na polskości, lokalności i pochodzeniu.

Tendencja nie jest nowa. Wiele firm, nie tylko spożywczych, podkreśla polskie pochodzenie produktów, a przynajmniej deklaruje wspieranie polskich dostawców. W ostatnich latach zjawisko to przybrało na sile z kilku powodów. Pierwsza przyczyna to przesyt zagranicznymi produktami (a na te bardziej luksusowe przeciętnego Kowalskiego nie stać) i poczucie, że produkowane masowo wcale nie są lepsze od polskich. Dotyczy to zwłaszcza żywności. Drugi powód – jesteśmy przyzwyczajeni do polskich produktów, poszukujemy smaków znanych i lubianych. Co znamienne: nie muszą to być polskie firmy, ale marki, które uważamy za nasze. Dotyczy to zarówno produktów, jak i sieci handlowych. Ponadto trzeba pamiętać, że konsument kupuje pod wpływem emocji. Chce nabywać produkty dobrej jakości i coraz częściej jest skłonny za nie więcej zapłacić. A polskie firmy takie wyroby mu zapewniają.

W bardzo wielu państwach, zwłaszcza tych wysoko rozwiniętych, od kilku dekad widoczne jest zainteresowanie żywnością o tradycyjnych metodach produkcji i znanym pochodzeniu. Potrzeba konsumentów znalazła odzwierciedlenie w europejskiej wspólnej polityce rolnej, którą śmiało można określić mianem polityki jakości.

Całe europejskie prawodawstwo zmierza w kierunku promowania żywności wysokiej jakości. W 1992 roku Unia Europejska przyjęła serię rozporządzeń, które otaczają szczególną ochroną producentów, często drobnych, wytwarzających właśnie taką żywność, której szczególne cechy związane są z tradycją i ze środowiskiem, w którym powstaje.

W celu wyróżnienia tych wyjątkowych produktów stworzono europejski system oznaczeń. Jego głównym zadaniem jest, po pierwsze, informowanie konsumentów, że trzymają w ręku produkt wysokiej jakości, po drugie – ochrona producentów przed nieuczciwymi konkurentami, wypuszczającymi na rynek podróbki.

Do tej pory na liście produktów regionalnych i tradycyjnych Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi zarejestrowano w Polsce 1643 produkty. Ta lista stale się powiększa. Jednym z ostatnio umieszczonych na niej wyrobów jest konfitura z żurawiny z Osse – wsi położonej niedaleko Łodzi.

Tendencje patriotyczne, w tym choćby żywiołowa sympatia dla sportowców czy  gremialne kibicowanie narodowej drużynie, to niejedyne przykłady podejścia, które przenosi się także w sferę kuchni. Nie sprawdzają się słowa z wiersza Stanisława Jachowicza: „Cudze chwalicie, swego nie znacie”.

(źródło: Strefa inspiracji ARR)